Poznaj świat kosmetyków mineralnych i naturalnych

Rozświetlacz – kosmetyczny niezbędnik. Blask, który odbija piękno

Może przybierać różną formę – od kieszonkowego, wysuwanego i podręcznego, poprzez prasowany, po sypki puder, którym omieść można nie tylko twarz, ale też szyję i dekolt. Jedno jest pewne – rozświetlacz uratuje nawet najbardziej zmęczoną cerę, wydobywając z niej to, co najpiękniejsze.

Dlaczego rozświetlacz to „must have” w każdej kosmetyczce?

Zaczęło się od kredy, sadzy i szminki – to one służyły do konturowania twarzy aktorom w teatrze w elżbietańskiej Anglii, a później ich XIX-wiecznym kolegom, którzy malując policzki i skronie chcieli ułatwić widzom odczytywanie emocji, które wyrażali na scenie. Dopiero ostatnie stulecie sprawiło, że operowanie kosmetykami do konturowania stało się normą, Dla wielu kobiet jest codziennym rytuałem, który sprawia, że twarz nabiera nowego kształtu.

Jedna z podstawowych zasad modelowania kształtu twarzy mówi, że ciemny kolor kosmetyku zmniejsza i cofa, a jasny – uwypukla i wysuwa na pierwszy plan. Taki właśnie jest rozświetlacz – rozjaśnia zbyt płaskie partie twarzy i powoduje nie tylko ich uwydatnienie, ale też nadaje promiennego wyglądu. To jeden z nielicznych produktów, w którym mieniące się drobinki są zdecydowanie wskazane. Właśnie dzięki nim na poszczególnych partiach twarzy zagościć może gładka, świetlista tafla.

W jakich miejscach aplikować rozświetlacz?

Istnieje kilka stałych punktów, których uwypuklenie powoduje, że twarzy wygląda świeżo i promiennie. Łuki brwiowe – by optycznie powiększyć oko, poprawić kształt brwi i odwrócić uwagę od zmarszczek mimicznych. Kości policzkowe – dla efektu trójwymiarowości twarzy i podkreślenia miejsc, które na twarzy postrzegane są jako najbardziej atrakcyjne. Muśnięcie grzbietu nosa sprawi, że wyda się on szczuplejszy, a dolnej części brody oraz miejsca nad górną wargą – powiększy usta. Zmęczonym oczom pomoże też rozświetlenie wewnętrznych kącików.

Poza standardową metodą konturowania, coraz większą popularnością, zwłaszcza wśród profesjonalistów, od kilku sezonów cieszy się strobing, czyli modelowanie twarzy tylko za pomocą światła. Tu rozświetlacz odgrywa kluczową rolę – za jego pomocą sucha, zmęczona cera ożywi się i zyska dyskretny blask. W strobingu pomijamy kosmetyki przyciemniające – po wyrównaniu kolorytu skóry podkładem, rozświetlacz nakładamy praktycznie na wszystkie partie twarzy, włączając w to również czoło, brodę czy kości żuchwy. To technika makijażu, której filozofią, zamiast rysowanie od nowa, jest podkreślanie tego, co piękne w każdej twarzy.

Jaki rozświetlacz wybrać?

Kosmetyk do rozświetlania może mieć zarówno zwartą, prasowaną lub kremową, jak i sypką konsystencję. Ta ostatnia wersja, jak Star Dust od Lily Lolo, na równi z pozostałymi pozwala na pełne wykorzystanie możliwości rozświetlacza. Wszystko zależy od sposobu aplikacji i efektu, jaki chcemy uzyskać. Sypki kosmetyk, który możemy wymieszać z kremem czy balsamem, daje bardziej subtelny efekt, zaś prasowany Sunbeam Illuminator Lily Lolo, nakładany pędzlem, stworzy na skórze gładką, mieniącą się taflę. Oprócz twarzy świetnie posłuży on do podkreślenia innych linii ciała – biustu, ramion, a nawet pleców, z którymi najlepiej współgra latem, na skórze muśniętej słońcem.